wtorek, 15 lipca 2014

Przywitanie

   Na S24 mój blog został ukryty przez adminów prezesa substytutu wolności bez żadnego wyjaśnienia, dlatego rozpocząłęm procs kopiowania bloga.. Postanowiłem notki techniczne pogrupować w większe teksty. Na początku każdego tekstu będzie notka najważniejsza lub najpóźniejsza a potem kolejno coraz starsze i mniej ważne. Być może kiedyś w przyszłości będę je jeszcze redagował. Nie będzie to redakcja zbyt pieczołowita – moje teksty na operę omnia nie zasługują, choć jestem przekonany, że nie jest to soap opera. Wtedy pierwotne wersje zachowam.
   Zapis cenzorski na mnie na S24 nastąpił w momenie, kiedy poza ewentualną recenzją niektórych referatów z II Konferencji Smoleńskiej po ich ukazaniu się drukiem nie miałem zamiaru nic więcej pisać. Mimo, iż minął termin zgłaszania refaratów na trzecią konferencję, materiały z drugiej nie ukazały się i nie zdziwił bym się, gdyby nie ukazały się w ogóle. Komitet Naukowy, w którym zasiada kilku poważnych ludzi ma nie lada problem, ponieważ referaty, które zyskały w mediach najwiekszy rozgłos - Biniendy, Cieszewskiego, Jorgensena i Nowaczyka to naukowe humbugi a trzech spoośród nich to członkowie komitetu naukowego, zaś Jorgensena tłumaczył na konferencji też członek tego komitetu, poźniej jeszcze reklamujący wielkie odkrycie Cieszewskiego..
    Pisanie na bieżąco polemik z kolejnymi produkcjami „ekspertów” i „analityków” GaPola i Karnowskich straciło sens – nie sposób za kolejnymi absurdami nadążyć.
Kilka słów o sobie – jestem byłym (do 1982 roku ) fizykiem teoretykiem, byłym, a obecnie na potrzeby własne programistą oraz doradcą podatkowym, zresztą nestorem tego zawodu. O technicznych aspektach katastrofy smoleńskiej zacząłem pisywać na S24 jako komentator, potem założyłem bloga. W, do dzisiaj dla siebie niezrozumiały, sposób znalazłem się w orbicie ZP. Nigdy nie pozwoliłem nazywać się ekspertem, ale faktem jest, że znalezione przez mnie „dwa wstrząsy” uczyniły z dr Nowaczyka koordynatora zespołu ekspertów i też ja rozpocząłem pisanie o trajektoriach obliczeniowych. Tegodotyczył mój referat z I KS. Potem trochę jeszcze te zagadnienia dopracowałem. Wychodziłem z założenia, że to, co piszę, będzie przedmiotem dyskusji w gronie kontestatorów wersji oficjalnej ale stawało się obiektem przeróbek idących w kierunku sensacji.
   04.02.2013 w godzinach popołudniowych moje przekonanie co do prawidłowości dotychczasowego umiejcowienia swojej osoby wynosiło dokładnie 50%, a od godzin południowych następnego dnia zaczęło gwałtownie maleć i wciąż malałoby, gdyby dało się zapisywać przy pomocy ujemnych procentów. Czy domagając się od Nowaczyka sprostwania przypuszczałem, że to się tak skończy – nie, ponieważ wystarczyło zdawkowe sprostowanie żadnego uszczerbku koorynatorowi ekspertów .nie przynoszące. Kiedy jednak nastąpił huraganowy atak na mnie, dowiedziałem się od razu dwóch rzeczy – że oni atakują mnie, ponieważ ich narracja to jedno wielkie oszustwo, w którym najmniejszego wyłomu nie może być, bo całe się zawali i że skoro kondycyjnie wytrzymałem pierwsze dni nawlanki 24/24 to oni poniosą klęskę. Potem oglądałeam coraz bardziej żałosne wystepy z apogeum Nowaczyka w IWP, Biniendy w Doylestown i medytacjch hamburskich zastanawiając się, od kiedy ja powinieniem wiedzieć, co oni są warci. Były drobne sygnały nawrotu – do Macierewicza jakoś dotarło, że mam negtywne zdanie co do wykorzystywania wysokości z GPS w TAWS i ten konsultował to ze mną na początku kwietnia 2013, Mimo, iż go przekonałem i tak znalazły się w kolejnym raporcie ZP jako „urządzenie MSL” oraz w telewizyjnym „blefie” prof. Rońdy.. Z Dąbrowskim prowadziłem korespondencję na temat holendrowania. Miał dla mnie na tajnych kompletach przygotowawczych do II KS, na których był anaonsoawany jako wykładowca konstrukcji lotniczych ( chemika i medyka Zagrodzkiego wyjątkowo anoansowano wtedy jako wykładowcę aerodynamki ) potwierdzić konwencję notacji wychylenia steru. Kiedy nie otrzymałem odpowiedzi, zorientowałem się, że Dąbrowski moje spostrzeżenia i wątpliwości zamierza, kolokwialnie mówiąc, pod3,14eprzyć i opublikowałem je na S24 - tym razem już się nie pomyliłem.
   Nie mam specjalnej ochoty oceniać Macierewicza. Być może nie od początku wiedział, że jego „eksperci” go oszukują, ale jakoś zawsze chętniej słuchał tych, którzy go oszukiwali. Niestety wiem, że osczercze ataki na mnie, w tym pomawianie o esbeckość oraz ataki na moją rodzinę z wykorzystaniem prywatnych informacji odbywały się za przyzwoleniem oraz z inicjatywy wysokiego szczebla. To źle swiadczy o jego skuteczności – ataki miały sprawić mi ból, który zniechęcił by mnie do pisania a sprawiły jedynie ból pleców spowodowany nienoramlnie długim ślęczeniem przy komputerze w czasie pierwszej fali nawalanki, kiedy to środowisko prawdziwych patriotów każdą moją kilkumimutową zwłokę w odpowiedzi na ich komentarz interpretowało jako udanie się na konsultacje do oficera prowadzącego.
  Wcześniej na S24 byłem zażartym dyskutantem, dzięki czemu mniejszym, niż własne poszukiwania kosztem, dowiedziałem się wielu rzeczy i rozpoznałem blogerów o dużej wiedzy, choć ja niekoniecznie zyskałem ich szacunek.
   W ciagu czterech lat przekonałem się, że, mimo kilkudziesięcoletniego oderwania od nauk ścisłych, mogę jeszcze sporo wiedzy opanować, ale - podsumowując – zrealizowałem tylko niechciane hobby. Przypuszczam, że mniej więcej wiem, co 10.04.2010 się stało, mam jedną wątpliwość, ale mam nadzieję, że śledztwo prokuratury rozwieje moje wątpliwości oraz wątpliwości większości zainteresowanych. Innego, niż praca ekspertów wyjścia ja niestety już nie widzę. O sobie po czterech latach mogę powiedzieć, że jestem jednym z najlepszych eskspertów wśród amatorów oraż największych amatorów wśród ekspertów – nie mylić z „ekspertami”.
   Na koniec podzielę się z Wami swoim hobby.

Moje chciane hobby - Siemens Spitzensuper 54 czeka prawie cztery lata na przelutowanie paru kondensatorów i poskładanie. Może kiedyś na moim blogu będę pisał o wspaniałych radiach drugiej połowy lat 50'tych  ubiegłego wieku. 
Michał Jaworski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz