Na S24 mój blog został ukryty przez
adminów prezesa substytutu wolności bez żadnego wyjaśnienia,
dlatego rozpocząłęm procs kopiowania bloga.. Postanowiłem notki
techniczne pogrupować w większe teksty. Na początku
każdego tekstu będzie notka najważniejsza lub najpóźniejsza a
potem kolejno coraz starsze i mniej ważne. Być może kiedyś w
przyszłości będę je jeszcze redagował. Nie będzie to redakcja
zbyt pieczołowita – moje teksty na operę omnia nie zasługują,
choć jestem przekonany, że nie jest to soap opera. Wtedy pierwotne
wersje zachowam.
Zapis cenzorski na mnie na S24 nastąpił
w momenie, kiedy poza ewentualną recenzją niektórych referatów z
II Konferencji Smoleńskiej po ich ukazaniu się drukiem nie miałem
zamiaru nic więcej pisać. Mimo, iż minął termin zgłaszania
refaratów na trzecią konferencję, materiały z drugiej nie ukazały
się i nie zdziwił bym się, gdyby nie ukazały się w ogóle.
Komitet Naukowy, w którym zasiada kilku poważnych ludzi ma nie lada
problem, ponieważ referaty, które zyskały w mediach najwiekszy
rozgłos - Biniendy, Cieszewskiego, Jorgensena i Nowaczyka to
naukowe humbugi a trzech spoośród nich to członkowie komitetu
naukowego, zaś Jorgensena tłumaczył na konferencji też członek
tego komitetu, poźniej jeszcze reklamujący wielkie odkrycie
Cieszewskiego..
Pisanie na bieżąco polemik z
kolejnymi produkcjami „ekspertów” i „analityków” GaPola i
Karnowskich straciło sens – nie sposób za kolejnymi absurdami
nadążyć.
Kilka słów o sobie – jestem byłym
(do 1982 roku ) fizykiem teoretykiem, byłym, a obecnie na potrzeby
własne programistą oraz doradcą podatkowym, zresztą nestorem
tego zawodu. O technicznych aspektach katastrofy smoleńskiej
zacząłem pisywać na S24 jako komentator, potem założyłem bloga.
W, do dzisiaj dla siebie niezrozumiały, sposób znalazłem się w
orbicie ZP. Nigdy nie pozwoliłem nazywać się ekspertem, ale faktem
jest, że znalezione przez mnie „dwa wstrząsy” uczyniły z dr
Nowaczyka koordynatora zespołu ekspertów i też ja rozpocząłem
pisanie o trajektoriach obliczeniowych. Tegodotyczył mój referat z
I KS. Potem trochę jeszcze te zagadnienia dopracowałem. Wychodziłem
z założenia, że to, co piszę, będzie przedmiotem dyskusji w
gronie kontestatorów wersji oficjalnej ale stawało się obiektem
przeróbek idących w kierunku sensacji.
04.02.2013 w godzinach popołudniowych
moje przekonanie co do prawidłowości dotychczasowego umiejcowienia
swojej osoby wynosiło dokładnie 50%, a od godzin południowych
następnego dnia zaczęło gwałtownie maleć i wciąż malałoby,
gdyby dało się zapisywać przy pomocy ujemnych procentów. Czy
domagając się od Nowaczyka sprostwania przypuszczałem, że to się
tak skończy – nie, ponieważ wystarczyło zdawkowe sprostowanie
żadnego uszczerbku koorynatorowi ekspertów .nie przynoszące. Kiedy
jednak nastąpił huraganowy atak na mnie, dowiedziałem się od razu
dwóch rzeczy – że oni atakują mnie, ponieważ ich narracja to
jedno wielkie oszustwo, w którym najmniejszego wyłomu nie może
być, bo całe się zawali i że skoro kondycyjnie wytrzymałem
pierwsze dni nawlanki 24/24 to oni poniosą klęskę. Potem
oglądałeam coraz bardziej żałosne wystepy z apogeum Nowaczyka w
IWP, Biniendy w Doylestown i medytacjch hamburskich zastanawiając
się, od kiedy ja powinieniem wiedzieć, co oni są warci. Były
drobne sygnały nawrotu – do Macierewicza jakoś dotarło, że mam
negtywne zdanie co do wykorzystywania wysokości z GPS w TAWS i ten
konsultował to ze mną na początku kwietnia 2013, Mimo, iż go
przekonałem i tak znalazły się w kolejnym raporcie ZP jako
„urządzenie MSL” oraz w telewizyjnym „blefie” prof. Rońdy..
Z Dąbrowskim prowadziłem korespondencję na temat holendrowania.
Miał dla mnie na tajnych kompletach przygotowawczych do II KS, na
których był anaonsoawany jako wykładowca konstrukcji lotniczych (
chemika i medyka Zagrodzkiego wyjątkowo anoansowano wtedy jako
wykładowcę aerodynamki ) potwierdzić konwencję notacji wychylenia
steru. Kiedy nie otrzymałem odpowiedzi, zorientowałem się, że
Dąbrowski moje spostrzeżenia i wątpliwości zamierza, kolokwialnie
mówiąc, pod3,14eprzyć i opublikowałem je na S24 - tym razem
już się nie pomyliłem.
Nie mam specjalnej ochoty oceniać
Macierewicza. Być może nie od początku wiedział, że jego
„eksperci” go oszukują, ale jakoś zawsze chętniej słuchał
tych, którzy go oszukiwali. Niestety wiem, że osczercze ataki na
mnie, w tym pomawianie o esbeckość oraz ataki na moją rodzinę z
wykorzystaniem prywatnych informacji odbywały się za przyzwoleniem
oraz z inicjatywy wysokiego szczebla. To źle swiadczy o jego
skuteczności – ataki miały sprawić mi ból, który zniechęcił
by mnie do pisania a sprawiły jedynie ból pleców spowodowany
nienoramlnie długim ślęczeniem przy komputerze w czasie pierwszej
fali nawalanki, kiedy to środowisko prawdziwych patriotów każdą
moją kilkumimutową zwłokę w odpowiedzi na ich komentarz
interpretowało jako udanie się na konsultacje do oficera
prowadzącego.
Wcześniej na S24 byłem zażartym
dyskutantem, dzięki czemu mniejszym, niż własne poszukiwania
kosztem, dowiedziałem się wielu rzeczy i rozpoznałem blogerów o
dużej wiedzy, choć ja niekoniecznie zyskałem ich szacunek.
W ciagu czterech lat przekonałem się,
że, mimo kilkudziesięcoletniego oderwania od nauk ścisłych, mogę
jeszcze sporo wiedzy opanować, ale - podsumowując – zrealizowałem
tylko niechciane hobby. Przypuszczam, że mniej więcej wiem, co
10.04.2010 się stało, mam jedną wątpliwość, ale mam nadzieję,
że śledztwo prokuratury rozwieje moje wątpliwości oraz wątpliwości
większości zainteresowanych. Innego, niż praca ekspertów wyjścia ja niestety już nie widzę. O sobie po czterech latach mogę powiedzieć, że jestem jednym z najlepszych eskspertów wśród amatorów oraż największych amatorów wśród ekspertów – nie mylić z „ekspertami”.
Na koniec podzielę się z Wami swoim
hobby.
Moje chciane hobby - Siemens
Spitzensuper 54 czeka prawie cztery lata na przelutowanie paru
kondensatorów i poskładanie. Może kiedyś na moim blogu będę pisał o wspaniałych radiach drugiej połowy lat 50'tych ubiegłego wieku.
Michał Jaworski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz