08.092014 15:20 Z ostatniej chwili - tajne zwoje smoleńskie zaczynają powoli wypływać.
Szanowny czytelniku - jeżeli zauważysz, że powołałem się na tezę któregoś z autorów, sprzeczną z tym, co zamieścił on w materiałach II to poczynię sprostowanie.
08.092014 17:10 Na razie wypłynłęły ciekawostki związane z sensacyjnym odkryciem Ch.Cieszewskiego.
Jak widać, pod jego sensacjami nie podpiasli się naukowcy wymieniani w czasie konferencji jako współautorzy odkryć.
Materiały
z II Konferencji Smoleńskiej nadal pozostają ściśle strzeżoną
tajemnicą, więc zamiast zamierzonej recenzji przedstawiam analizę
krytyczną opartą na prezentacjach z konferencji oraz późniejszych
wystąpieniach G.A. Jorgensena, W.Biniendy i K.Nowaczyka.
09.09. 2014 Materiały już wypłynęły. Po lekturze referatów wymienionych wyżej autorów stwierdzam, iż poniższy tekst może być traktowany jako recenzja, chociaż Binienda niektórych swoich rewelacji ogłaszanych w czasie różnych wystąpień w tym w trakcie prezentacji na piśmie już nie powtórzył.
Przystępując
do rozwiązania nieznanego sobie problemu na drodze rozważań
teoretycznych, niezależnie czy będzie się stosowło stosunkowo
prosty aparat obliczeniowy, jak Jorgensen, czy bardzo zaawansowany,
jak Binienda, bezwzględnie należy najpierw sprawdzić, co w tej
materii zostało już wykonanane a przede wszystkiem, czy są
odniesienia do rzeczywistości. Tym bardziej, jeżeli otrzymane
wyniki budzą kontrowersje.
Pracy G.A.Jorgensena nie sposób omówić bez odwołania się do opracowania G.
H. Shah, „Aerodynamic effects and modeling of damage to transport
aircraft”, NASA Technical Reports,
![]() |
Rys.1 |
Z
czego to wynika - utrata fragmentu skrzyda to, ograniczając się do
obrotu wokół osi kadłuba, sytuacja taka, że ten fragment nie
wytwarza już siły nośnej. Można to zrównoważyć wytwarzając po
przeciwnej stronie sytuację, że symetryczny do niego fragment też
nie będzie wytwarzał siły nośnej. Dla uproszczenia założmy, że
został utracony tyko fragment z lotką - wtedy przeciwną lotkę
należy tak ustawić, aby kąt natarcia na tym fragmencie był zerowy
(
posługuję się odniesieniami do cięciwy zerowej siły nośnej ).
Odpowiedź,
o ile wychyleniem lotki da się zmienić kąt natarcia zawarta jest w
maksymalnym wychyleniu lotki i relacji długości jej cięciwy do
cięciwy całego skrzydła - to około 6 stopni.
![]() |
Rys.2 |
Szczegółowa
analiza pracy lotek na zakręcie proceduralnym, którego parametry są
w raportach, prowadzi do wniosku, że po utracie takiego fragmentu
skrzydła, jak w Smoleńsku, asymptotyczne prędkości obrotu rzędu
kilkudziesuęciu stopni na sekundę sa prawdopodobne. Tak więc
Jorgensen musi się mylić i pozostaje znaleźć w jego obliczeniach
miejsce błędu. W późnijszej pracy Jorgensena jest mniej więcej
taki sam przebieg prędkości obrotu jak w jego pierwszym opracowaniu
dostepnym wczesniej na stronie ZP.
Poza
wytknięciami G. Kowaleczki dotyczącymi poszczególnych
charakterystyk, w modelu Jorgensena tkwi błąd skwitowany przez
Kowaleczkę następująco:
![]() |
Rys.4 |
![]() |
Rys.5 |
![]() |
Rys.6 |
Czyli
tak, jak na lewym wykresie.
W
opracowaniu na stronie ZP znajduje się rysunek, który rzuca nieco
światła na rozumowanie Jorgensena.
Jorgensen
nic sobie nie upraszcza, tylko myli pojęcia i układy odniesienia.
Według tego rysunku Vz powinno być równe zeru a nie zmieniać się.
Generlnie trudno jednak powiedzieć, co twórca miał na myśli -
najprawdopodobniej próbował zaimplementować stwierdzenie z raportu
KBWL, że kąt natarcia w końcówce malał – niestety błędnie,
co .wcześniej omówiłem. Niebieskim naniosłem poprawki
( z uproszczeniem – pominąłem zakinowany kąt natarcia ).
![]() |
Rys.8 |
Niestety
nie ma również możliwości uzmienniania kąta natarcia przy pomocy
parametrów z FDR. Czujnik w którymś momencie został
najprawdopodobiej uszkodzony przez gałęzie. Nie ma też możliwości
oszacowania kąta natarcia poprzez kąt pochylenia, bo ten w ostatnim
malejącym zakresie był, podobnie jak kąt przechylenia,
rejestowany nieprawidłowo (casus
Domodiedowo)
a kąt wznoszenia, (poprzez
prędkość wznoszenia)
jest również wyliczny w symulacji. Jedyny możliwy sposób
uzmmienienia kąta natarcia to wykorzystanie przebiegu wychylenia
steeru wysokości oraz ciągu, do czego Jorgensen jeszcze nie jest
przygotowany. Na razie powinien bezwzgęlnie poprawić swój, zresztą
bardzo prosty, model. Ale po poprawkach dostanie w przybliżeniu
ponad sto stopni finalnego obrotu, co widać z lewego wykresu na
Figure 13. Póki co, jego symulacja jest bezwartościowa. W tekście Jorgensena znajduje się sporo fragmentów, których analiza jest trudna i
zbędna, ponieważ autor nie za bardzo wie, o czym pisze i w tym tkwi
źródło jego dobrego samopoczucia.
Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy eksperci z tego grona nie
rozróżniają kątów natarcia, wznoszenia i pochylenia.
Najgłośniejsza
symulacja W.Biniendy - kolizji skrzydła z brzozą ma odniesienie do
rzeczywistosci - są to crash testy Dc-7 i Lc-1649. W obu kolizja
koncówki skrzydła ze słupami telegraficznymi doprowadziła do
urwania tejże końcówki i równoczesnego złamania słupa.
![]() |
Rys.10 |
![]() |
Rys.11 |
W
różnych wystąpieniach Biniendy nie znajdziemy ani parametrów
wytrzymałościowych brzozy ani grubości elementów skrzydła
przyjmowanych w poszczegółnych symulacjach a na zrzutach z
pokazywanych przez niego wizualizacji widać, że musiały być
różne.
![]() |
Rys.12 |
Niestety
Binienda nie wyciaga wniosków z jedynego wartościowego eksperymentu
przez siebie wykonanego - strzelania cylindrem.
![]() |
Rys.13 |
Ten
eksperyment według autora ma dowodzić iż duża liczba odłamków
mogła powstać jedynie na skutek wybuchu.
![]() |
Rys.14 |
![]() |
Rys.15 |
![]() |
Rys.16 |
Ze
strzelania cylindrem Binienda powinien wyciagnąć dwa wnioski - że
zniszczenie okolicy pierwszego dźwigara w zderzeniu z pniem jest
więcej niż prawdopodobne oraz że wymieniana przez niego liczba
odłamków mogłaby powstać jedynie na skutek eksplozji zupełnie
abstrakcyjnej ilośći materiału wybuchowego i to w miarę
równomiernie rozłożonego w całym samolocie.
Seria
podobnych eksperymentów, w których jako przeszkodę wykorzystano by
drewno brzozowe oraz takich, w których do przeszkody wykonanej z
blach podobnych do tych w skrzydle i odtwarzającej okolice
pierwszego dźwigara strzelano by brzozowym klockiem, pozwoliłaby
uzyskać dane eksperymentalne pozwalające ocenić skutki kolizji
skrzydła z brzozą . W postaci, w jakiej sam Binienda prezentuje
wynik eksperymentu nie ma on żadnej wartości poznawczej –
ponieważ wszyscy widzą rozerwane ścianki cylindra – poza tymi,
którzy skutecznie udają, że nie widzą niczego, co nie odpowiada
ich przekonaniom. Przedmiot dumy laboratorium Biniendy - potężne
działo gazowe – zostało wykorzystane do pokazania czegoś, o czym
lepiej wie każda kucharka – po upadnięciu na podłogę aluminiowy
garnek wygląda inaczej niż szklanka i można tylko mieć nadzieję,
że Binienda oszczędzi nam ogląania skutków strzelania szklanką
oraz wiadomymi gumowymi obiektami.
Należy
oczekiwać, że Binienda w końcu opublikuje swoje wyniki w
specjalistycznym czasopiśmie naukowym. Dotychczasowy sposób ich
prezentacji – ogólnikowe teksty pisane po polsku, wystąpienia
przed gronami oczekującymi raczej sensacji, niż kompetentnej
wiedzy, unikanie konfrontacji z fachowcami (
Binienda, mimo licznych wizyt w Polsce, nie pojawił się osobiście
na żadnej konferencji smoleńskiej )
nie pozwalają na przypisanie jego wnioskom jakiejkolwiek wartości
dowodowej czy poznawczej.
Binienda
i Jorgensenn zaniechali sięgniecia po znane wyniki.Obaj sformułowali
bardzo kategoryczne wnioski w oparciu o błędy w swoich obliczeniach
- Jorgensen we wzorach, Binienda w przyjętych na początku
wielokrotnie zawyżonych grubościach blach w skrzydle. Obaj nie
potrafili znaleźć sposobu na wycofanie się z błędów, aby swoim
opracowaniom nadać walory poznawcze. W przypadki Jorgensena odnoszę
wrażenie, iż on tego nawet nie rozumie i podpiera się blogerami
S24 też albo nierozumiejącymi zagadnienia, albo oszukującymi. W
przypadku Biniendy jest to zręczne omijanie sytuacji, kiedy o
opublikowaną po angielsku precyzyjną wypowiedź móglby być
zapytany przez opiniotworcze grono.
Jeżeli
do tego dodać, iż obaj powołują się na skompromitowane tezy
Cieszewskiego, to ten nurt niezależnych badań, bez względu na
intencje autorów, spełnia rolę prowokacji.
Krótko o efektach badań K.Nowaczyka. Nowaczyk zmyślił
sobie przesunięcie wykresów parametrów lotu w stosunku do terenu o około pół
sekundy, czyli około 40 metrów.
![]() |
Rys.18 |
![]() |
Rys.19 |
![]() |
Rys.20 |
Opracowano na podstawie następujących źródeł:
Referaty
wygłoszone na II Konferencji Smoleńskiej,
Prezentacje
dla Zespołu Parlamentarnego,
Opracowanie
Marii Szonert "Smolensk Maze",
Wywiady
i inne wystąpienia publiczne
Publikacje
autora na: mjaworski50.blogspot.com